poniedziałek, 16 listopada 2015
Molenbeek-Saint-Jean
Nawoływanie muezina wyrwało cię ze snu. Całą noc czuwałeś, lecz zmęczenie wygrało. Kilka wiadomości czekało na czacie playstation, tylko tak da się ominąć wszędobylskie macki służb. Imiona i twarze braci którzy oddali życie w słusznej sprawie towarzyszą ci cały czas. Pamiętasz.
Pamiętasz pierwsze lata na Molenbeek. Pamiętasz ciężką ręke ojca i matkę która była zawsze blisko a jednocześnie daleko. Pamiętasz słodki smak rachatłukum ze sklepu na rogu. Gdy byłeś mały czekałeś przy oknie aż ojciec wróci z pracy w fabryce opon i da Ci parę monet na ten przysmak.
Pamiętasz jak kiedyś chłopcy z Koekelberg opluli cię nazywając brudasem i kozojebcą, wyganiając z cię z ich boiska.
Pamiętasz uginające się od towaru sklepy rue Nueve, bogate panie, wstrętni faceci, nowe samochody. Uważają się za lepszych.
Zgniły kapitalizm.
Męcząca szkoła w której i tak wolałeś mówić po arabsku.
Obleśne dresiary, ruchające się po kiblach ze swoimi rudymi i obkolczykowanymi chłopakami.
Z tobą w życiu nie zamieniłyby słowa. Z resztą nie miałbyś nawet o czym z nimi gadać i gdzie ich zabrać po lekcjach.
Pamiętasz pierwsze podejścia do urzędu pracy. I ojca wyzywającego cię od nierobów, swoim zgorzkniałym głosem.
Allah jest wielki. Krew niewiernych, krew oprawców naszych ojców, brudnych psów, już nie długo będzie płynąc ulicami europejskich miast.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz