Akt I
Okolice lasu skrywającego zwłoki.
scena najpierwiejsza:
Aleksander:
Bo Italia to jest to chłopaku!
Nic nie może się równać z majowymi porankami nad jeziorem Como.
Poranną kawą pitą gdzieś na bocznej uliczce Mediolanu w towarzystwie cieni rzucanych przez piękne kamienice Brery.
Ciemnych sutków włoszek z Sycylii przykrytych kępką kręconych włosów.
Hugo:
Niestety nie dla wszystkich włoskie widoki.
Nie dla wszystkich specjały Massimo Bottury, kucharza modeńskiego najlepszego.
Nawet ośmiorniczki ministerialne dawno się nie pokazywały w biedronce.
Nam zostaje co najwyżej zapach wątróbki puszczany przez głośniki telewizora.
Przygotowywanej przez Wojciecha Amaro Basiurę, w skrócie WAB, jak takie wydawnictwo.
Co wydaje książki Michela Holubka, tego od francyji i arabów.
Nagle z daleka dochodzą odgłosy wystrzałów i szczekania psów.
Aleksander:
To postksiąże Łebski nadchodzi wraz z świtą wystrzałową, polują na wilki co się niedawno pokazały w słowiańskim parku narodowym. A jak się pokazały to trzeba tak zrobić żeby się już nie pokazywały.
Hugo:
Na szczęście użyłem dzisiaj rano bardzo dużej ilośći parfum Tommy Hilfiger, seria nowobogacka. To mnie żadna psina tutaj nie wyniucha. A jak już mnie wyniucha to pomyśli że również jestem ze świty Postksięcia.
Aleksander:
Szybko!
Schrońmy się do chaty łebskiej co Magda Gessler tam rzucała garnkami i tłuszczami. Tam nas nie znajdą. Za to my znajdziemy tam jadło i popitkę. Z mikrofali podobno.
Ale to nie szkodzi.
To nie szkodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz