Akt I
Okolice lasu skrywającego zwłoki.
scena najpierwiejsza:
Aleksander:
Bo Italia to jest to chłopaku!
Nic nie może się równać z majowymi porankami nad jeziorem Como.
Poranną kawą pitą gdzieś na bocznej uliczce Mediolanu w towarzystwie cieni rzucanych przez piękne kamienice Brery.
Ciemnych sutków włoszek z Sycylii przykrytych kępką kręconych włosów.
Hugo:
Niestety nie dla wszystkich włoskie widoki.
Nie dla wszystkich specjały Massimo Bottury, kucharza modeńskiego najlepszego.
Nawet ośmiorniczki ministerialne dawno się nie pokazywały w biedronce.
Nam zostaje co najwyżej zapach wątróbki puszczany przez głośniki telewizora.
Przygotowywanej przez Wojciecha Amaro Basiurę, w skrócie WAB, jak takie wydawnictwo.
Co wydaje książki Michela Holubka, tego od francyji i arabów.
Nagle z daleka dochodzą odgłosy wystrzałów i szczekania psów.
Aleksander:
To postksiąże Łebski nadchodzi wraz z świtą wystrzałową, polują na wilki co się niedawno pokazały w słowiańskim parku narodowym. A jak się pokazały to trzeba tak zrobić żeby się już nie pokazywały.
Hugo:
Na szczęście użyłem dzisiaj rano bardzo dużej ilośći parfum Tommy Hilfiger, seria nowobogacka. To mnie żadna psina tutaj nie wyniucha. A jak już mnie wyniucha to pomyśli że również jestem ze świty Postksięcia.
Aleksander:
Szybko!
Schrońmy się do chaty łebskiej co Magda Gessler tam rzucała garnkami i tłuszczami. Tam nas nie znajdą. Za to my znajdziemy tam jadło i popitkę. Z mikrofali podobno.
Ale to nie szkodzi.
To nie szkodzi.
czwartek, 26 listopada 2015
środa, 18 listopada 2015
Własne słońce.
Abhiraj zobaczył na horyzoncie, przepełniony ludźmi pociąg jadący ze stacji Borivali do Churchgate, na który czekał od ostatnich czterdziestu minut.
W międzyczasie stację minęły już dwa inne pociągi w tym kierunku, lecz były przepełnione. Ludzie dosłownie wisieli na drzwiach i między wagonami, byle tylko załapać się na podróż, rzeżącą kupą zardzewiałego żelastwa w tym wielkim, śmierdzącym molochu jakim jest Mumbai.
W maju powietrze jest ciężkie, wielkimi krokami, jak od zawsze zbliża się pora monsunowa. Duchota i poziom smrodu są wtedy największe, szczególnie kiedy pociąg przejeżdża przez pełne śmieci i odchodów kanały za stacją Bandra.
Był 11 maja 1998 roku.
Współpasażer, któremu zwisało z ręki małe radyjko na baterie aż podskoczył z radości.
-Wygraliśmy, hura! hura!
Podobne oznaki radości, wystrzeliły od Himalajów po Andamany.
Wielkie Indie od dzisiaj, oficjalnie miały własne słońce.
Kraj milionów bezdomnych, tysiąca bogów i wolnych krów, dołączył do klubu nowoczesności.
W międzyczasie stację minęły już dwa inne pociągi w tym kierunku, lecz były przepełnione. Ludzie dosłownie wisieli na drzwiach i między wagonami, byle tylko załapać się na podróż, rzeżącą kupą zardzewiałego żelastwa w tym wielkim, śmierdzącym molochu jakim jest Mumbai.
W maju powietrze jest ciężkie, wielkimi krokami, jak od zawsze zbliża się pora monsunowa. Duchota i poziom smrodu są wtedy największe, szczególnie kiedy pociąg przejeżdża przez pełne śmieci i odchodów kanały za stacją Bandra.
Był 11 maja 1998 roku.
Współpasażer, któremu zwisało z ręki małe radyjko na baterie aż podskoczył z radości.
-Wygraliśmy, hura! hura!
Podobne oznaki radości, wystrzeliły od Himalajów po Andamany.
Wielkie Indie od dzisiaj, oficjalnie miały własne słońce.
Kraj milionów bezdomnych, tysiąca bogów i wolnych krów, dołączył do klubu nowoczesności.
Późny kapitalizm i jego konsekwencje.
To by było na tyle!
Rzekł Baszar do swojego przyjaciela Michaela.
Jako pracownicy niższego szczebla nowo powstałej Policji Obyczajowej, posprzątali i zamknęli właśnie ostatni sex-shop połączony z porno kabinami w Dusseldorfie.
Przybytki te, według opinii nowych, zdominowanych przez muzułmanów władz landu, były bastionem demoralizacji i zgnilizny.
Raka który toczył te społeczeństwo od dawna.
Dzielnice burdeli zostały przemianowane na miejsca gdzie odradza się życie kulturalne. Z centralnie położonym, nowo wybudowanym, zaprojektowanym przez Jeana Nouvela meczetem oraz wielkim domem kultury powstałym z przekształcenia domu handlowego w późnym kapitalizmie zwanego galerią.
Ku zaskoczeniu początkowo sceptycznie nastawionych do tego starszych niemców z pokolenia ostatniego germańskiego wyżu demograficznego, pamiętających jeszcze niedawną wolność obyczajową swojego kraju, miejsca te oferowały bardzo dużo.
Dobrze wyposażone biblioteki, joga dla seniorów i kursy patchworku, z miłymi paniami w hidżabach.
Rzekł Baszar do swojego przyjaciela Michaela.
Jako pracownicy niższego szczebla nowo powstałej Policji Obyczajowej, posprzątali i zamknęli właśnie ostatni sex-shop połączony z porno kabinami w Dusseldorfie.
Przybytki te, według opinii nowych, zdominowanych przez muzułmanów władz landu, były bastionem demoralizacji i zgnilizny.
Raka który toczył te społeczeństwo od dawna.
Dzielnice burdeli zostały przemianowane na miejsca gdzie odradza się życie kulturalne. Z centralnie położonym, nowo wybudowanym, zaprojektowanym przez Jeana Nouvela meczetem oraz wielkim domem kultury powstałym z przekształcenia domu handlowego w późnym kapitalizmie zwanego galerią.
Ku zaskoczeniu początkowo sceptycznie nastawionych do tego starszych niemców z pokolenia ostatniego germańskiego wyżu demograficznego, pamiętających jeszcze niedawną wolność obyczajową swojego kraju, miejsca te oferowały bardzo dużo.
Dobrze wyposażone biblioteki, joga dla seniorów i kursy patchworku, z miłymi paniami w hidżabach.
poniedziałek, 16 listopada 2015
Molenbeek-Saint-Jean
Nawoływanie muezina wyrwało cię ze snu. Całą noc czuwałeś, lecz zmęczenie wygrało. Kilka wiadomości czekało na czacie playstation, tylko tak da się ominąć wszędobylskie macki służb. Imiona i twarze braci którzy oddali życie w słusznej sprawie towarzyszą ci cały czas. Pamiętasz.
Pamiętasz pierwsze lata na Molenbeek. Pamiętasz ciężką ręke ojca i matkę która była zawsze blisko a jednocześnie daleko. Pamiętasz słodki smak rachatłukum ze sklepu na rogu. Gdy byłeś mały czekałeś przy oknie aż ojciec wróci z pracy w fabryce opon i da Ci parę monet na ten przysmak.
Pamiętasz jak kiedyś chłopcy z Koekelberg opluli cię nazywając brudasem i kozojebcą, wyganiając z cię z ich boiska.
Pamiętasz uginające się od towaru sklepy rue Nueve, bogate panie, wstrętni faceci, nowe samochody. Uważają się za lepszych.
Zgniły kapitalizm.
Męcząca szkoła w której i tak wolałeś mówić po arabsku.
Obleśne dresiary, ruchające się po kiblach ze swoimi rudymi i obkolczykowanymi chłopakami.
Z tobą w życiu nie zamieniłyby słowa. Z resztą nie miałbyś nawet o czym z nimi gadać i gdzie ich zabrać po lekcjach.
Pamiętasz pierwsze podejścia do urzędu pracy. I ojca wyzywającego cię od nierobów, swoim zgorzkniałym głosem.
Allah jest wielki. Krew niewiernych, krew oprawców naszych ojców, brudnych psów, już nie długo będzie płynąc ulicami europejskich miast.
Człowiek z kosmosu
Nazywam się Iwan Bieriegowoj i jestem pierwszym, oraz jak dotąd jedynym
człowiekiem spłodzonym i rozwijającym się przez 5 miesięcy w kosmosie.
Wiem, wydaje się to niezwykłe...
Jestem zwykłym człowiekiem, przynajmniej do niedawna tak o sobie sądziłem. Bidul, potem zawodówka i takie to życie.
Nadal pracuje jako mechanik w kołchozie im. Lenina w Grebniewie. Jeszcze się nie ożeniłem. Zaczęło się od tego szweda, który mnie tutaj znalazł, podobno szukał aż od czasów pierestrojki, a dostanie się do dowodów mojego istnienia w zakurzonych archiwach Roskosmosu dużo kosztowało, ale w Rosji nie ma urzędnika, którego nie dałoby się przekupić, taki fakt.
Wiem, wydaje się to niezwykłe...
Jestem zwykłym człowiekiem, przynajmniej do niedawna tak o sobie sądziłem. Bidul, potem zawodówka i takie to życie.
Nadal pracuje jako mechanik w kołchozie im. Lenina w Grebniewie. Jeszcze się nie ożeniłem. Zaczęło się od tego szweda, który mnie tutaj znalazł, podobno szukał aż od czasów pierestrojki, a dostanie się do dowodów mojego istnienia w zakurzonych archiwach Roskosmosu dużo kosztowało, ale w Rosji nie ma urzędnika, którego nie dałoby się przekupić, taki fakt.
Skonsumowani
Bolanda, rok 5772.
Erratus, erratus.
Miałem sen.
Nie mogłem porozumiewać się z ludźmi. Wszelkie moje próby porozmawiania, kończyły się na polecaniu produktów, sklepów czy usług które byłyby remedium na moje problemy. Faceci wychodzący z pracy, wyśmiewali faceta który kupił iphone’a zamiast htc, lub na odwrót.
A dziewczyny na ławce snuły plany, gdzie pójdą jutro na zakupy w celu wyszukania najmodniejszych w tym sezonie, cytrynowych jeansów z koronkowymi wstawkami.
Jedyna dostępna nie-fizyczna praca, była związana ze sprzedażą, ekspozycją czy też reklamowaniem produktów.
Ludzie lepiej wykształceni te produkty wymyślali, przekształcali, unowocześniali.
Przypomniało mi to sen, w którym zagubiłem się w markecie oferującym wszystkie produkty świata. Nie mogłem dotrzeć do wyjścia, bo te znajdowało się za ciągiem szaf chłodniczych z napojami. I tak szedłem obok tych szaf chłodniczych, pół snu, czyli pewnie ładnych parę godzin.
A znajdowałem się dopiero na sekcji napojów z Japonii, który wydawał się najdłuższy.
Erratus, erratus.
Miałem sen.
Nie mogłem porozumiewać się z ludźmi. Wszelkie moje próby porozmawiania, kończyły się na polecaniu produktów, sklepów czy usług które byłyby remedium na moje problemy. Faceci wychodzący z pracy, wyśmiewali faceta który kupił iphone’a zamiast htc, lub na odwrót.
A dziewczyny na ławce snuły plany, gdzie pójdą jutro na zakupy w celu wyszukania najmodniejszych w tym sezonie, cytrynowych jeansów z koronkowymi wstawkami.
Jedyna dostępna nie-fizyczna praca, była związana ze sprzedażą, ekspozycją czy też reklamowaniem produktów.
Ludzie lepiej wykształceni te produkty wymyślali, przekształcali, unowocześniali.
Przypomniało mi to sen, w którym zagubiłem się w markecie oferującym wszystkie produkty świata. Nie mogłem dotrzeć do wyjścia, bo te znajdowało się za ciągiem szaf chłodniczych z napojami. I tak szedłem obok tych szaf chłodniczych, pół snu, czyli pewnie ładnych parę godzin.
A znajdowałem się dopiero na sekcji napojów z Japonii, który wydawał się najdłuższy.
Człowiek holenderski
Czarnoskóry, leworęczny, żydowski gej prowadzący wózek ze swoim adoptowanym dzieckiem, zaopatruje się w jednym z coffee-shopów w 3g. mexican sativa.
A w torbie ma ser gouda,
ser gouda.
Całą siatkę ma tego sera.
- Ej Tom, a po co mu go tak dużo?
A w torbie ma ser gouda,
ser gouda.
Całą siatkę ma tego sera.
- Ej Tom, a po co mu go tak dużo?
Bruno Bettelheim
Wydaje się, iż w każdym społeczeństwie najłatwiej spostrzec zazdrość budzoną przez płeć, która odgyrwa w nim rolę dominującą. W społecznościach opartych na dominacji mężczyzn zazdrość wobec nich, w tym także zazdrość o członek, traktowana jest jako rzecz bardziej dopuszczalna, jawniej się ją wyraża i z większą łatwością można ją rozpoznać; przyjmuje się ją powszechnie, że być mężczyzną to rzecz pożądana. Dlatego mężczyźni skrywają głęboko zazdrość, jaką w nich budzą kobiety, pozostaje ona bowiem w sprzeczności z głoszonymi zasadami i uchodzi z tego powodu za nienaturalną i niemoralną.
Bruno Bettelheim "Rany symboliczne. Rytuały inicjacji i zazdrość męska."
Bruno Bettelheim "Rany symboliczne. Rytuały inicjacji i zazdrość męska."
Subskrybuj:
Posty (Atom)