Za dużo.
Za dużo ludzi na naszej planecie jest. A przybędzie jeszcze więcej.
Niektórzy naukowcy twierdzą że optymalną liczbą ludności na Ziemi byłoby 500 milionów ludzi.
Przy takiej ilości osobników rodzaju ludzkiego, nasza planeta byłaby prawdopodobnie zdolna do odtwarzania swoich zasobów oraz samooczyszczania się.
Potrzebna jest więc selekcja.
Kogo wybrać. Kogo zostawić?
Kryterium inteligencji? Kryterium narodowościowe? Religijne? A może wybiórczo działające wirusy zabijające tylko ludzi o określonym genotypie?
Dzisiaj w Biedronce podsłuchałem rozmowę dwóch poważnie wyglądających panów w garniturach.
Okazało się że przy życiu zostaną tylko ci, którzy nie posiadają facebooka.
poniedziałek, 11 grudnia 2017
poniedziałek, 6 listopada 2017
Nie wiem dokąd dąży mój świat.
Chciałem kupić gazetę. Coś do poczytania. Może być o podróżach, technologii.
Może być też o polityce.
Kiedy te wszystkie papierowe czytadła stały się jednym wielkim katalogiem zakupowym z powtykanym gdzieniegdzie konkretnym tekstem?
Chciałem poczytać coś w internecie. Ale przecież bez wszelakich programów blokujących ogrom wyskakujących, zasłaniających treść reklam, jest to niemożliwe.
Chciałem kupić pieczywo i jakieś inne produkty na śniadanie w sklepie który ma trochę większy wybór niż przeciętny sklep osiedlowy.
Bez słuchawek na uszach staje się to powoli niemożliwe. Z roku na rok krzyczące reklamy w supermarketach stają się coraz bardziej nie do zniesienia.
To może kino? Gdzie przecież płacisz za bilet a pierwsze 30 minut to i tak ciąg często beznadziejnych reklam.
Ludzie którzy mają reklamy na plecach wymalowane w czasie walk bokserskich.
Ludzie którzy codziennie wrzucają do internetu zdjęcie swojej twarzy i produktu który jest remedium na wszystko.
Ludzie którzy stoją w kolejce 2 dni żeby kupić telefon.
Zapisywanie się na nowy samochód z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem.
I uwaga, uwaga. Totalne kombo. Dziecko o imionach Jeronimo Martin.
Jakie jest ostateczne stadium przepoczwarzania się kapitalistycznego lewiatana?
Może być też o polityce.
Kiedy te wszystkie papierowe czytadła stały się jednym wielkim katalogiem zakupowym z powtykanym gdzieniegdzie konkretnym tekstem?
Chciałem poczytać coś w internecie. Ale przecież bez wszelakich programów blokujących ogrom wyskakujących, zasłaniających treść reklam, jest to niemożliwe.
Chciałem kupić pieczywo i jakieś inne produkty na śniadanie w sklepie który ma trochę większy wybór niż przeciętny sklep osiedlowy.
Bez słuchawek na uszach staje się to powoli niemożliwe. Z roku na rok krzyczące reklamy w supermarketach stają się coraz bardziej nie do zniesienia.
To może kino? Gdzie przecież płacisz za bilet a pierwsze 30 minut to i tak ciąg często beznadziejnych reklam.
Ludzie którzy mają reklamy na plecach wymalowane w czasie walk bokserskich.
Ludzie którzy codziennie wrzucają do internetu zdjęcie swojej twarzy i produktu który jest remedium na wszystko.
Ludzie którzy stoją w kolejce 2 dni żeby kupić telefon.
Zapisywanie się na nowy samochód z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem.
I uwaga, uwaga. Totalne kombo. Dziecko o imionach Jeronimo Martin.
Jakie jest ostateczne stadium przepoczwarzania się kapitalistycznego lewiatana?
Subskrybuj:
Posty (Atom)